ŁKS Łagiewniki - strona oficjalna

Choć rywal z Bobrownik wydawał się teoretycznie słabszą drużyną niż goszcząca przed tygodniem Tarnowiczanka Stare Tarnowice, to jednak podopieczni trenera Szastoka sprawili graczom ŁKS - zwłaszcza w pierwszej połowie - nie lada trudności. Przyjezdni mogli uzyskać prowadzenie w 20 minucie, kiedy napastnik popisał się mocnym uderzeniem z rzutu wolnego. Piłka odbiła się jednak od poprzeczki i wciąż wynik pozostawał otwarty. Sygnał ten obudził gospodarzy, gdyż do tego momentu nie przeprowadzili praktycznie żadnej składnej akcji. Dopiero w 38 minucie lewą stroną ruszył Krystian Bort, dostrzegł Marka Błaszkiewicza a ten z najbliższej odległości sprytnym strzałem pokonał Pawła Dudę. Na przerwę zawodnicy ŁKS mogli schodzić z dwubramkowym prowadzeniem. W 45 minucie po faulu w polu karnym na Arturze Grochalskim sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Bort, jednak jego strzał minął światło bramki Orła.

W drugiej odsłonie gracze z Bobrownik zaczęli słabnąć kondycyjnie. Stwarzało to liczne okazje dla dobrze dysponowanych zawodników Łagiewnik. W 50 minucie dokładnym prostopadłym podaniem do Błaszkiewicza popisał się kapitan Tomasz Mysiak. Rudowłosy napastnik na pełnej szybkości wpadł w pole karne, stając oko w oko z golkiperem rywali. Mierzonym uderzeniem zdobył swoją drugą bramkę w tym meczu. Nie minęło 7 minut a popularny "Blaszka" znów strzelił gola. Tym razem dokładnie uderzył z rzutu karnego, kompletując (nieklasycznego, ale jednak!) hattricka i tym samym dając lekcję Bortowi - jak efektywnie wykorzystywać jedenastki. W 63 minucie sprawy w swoje ręce wziął Szymon Malok z Bobrownik, który zazwyczaj występuje jako...bramkarz. Przebiegł połowę boiska mijając m.in. Janusza Bonka czy Roberta Franeckiego. Na 16 metrze uderzył mocno i nie do obrony, zdobywając tym samym gola honorowego. W 68 minucie istotnej zmiany dokonał Orzeszek, który wprowadził na plac gry Jana Piowczyka. Jak się okazało filigranowy napastnik był bohaterem ostatniego kwadransa gry, zaliczając dwie asysty. Najpierw dokładnym podaniem z prawej strony obsłużył Borta. Ten uderzeniem w długi róg dał podwyższenie swojemu zespołowi i częściowo zrehabilitował się za niewykorzystany rzut karny. Gwóźdź do trumny Bobrownik wbił w doliczonym czasie gry Tomasz Orlik, który skwapliwie skorzystał z podania aktywnego Piowczyka.