W bardzo prestiżowym meczu ŁKS Łagiewniki wygrał na wyjeździe z GKS Rozbark 2:1. Tym samym podopieczni Krzysztofa Orzeszka zdobyli twierdzę przy Chorzowskiej oraz pozostali jedyną niepokonaną drużyną w bytomskiej klasie B! Pierwszą bramkę dla "biało-niebieskich" zdobył Tomasz Orlik a zwycięstwo przypieczętował Tomasz Mysiak, uderzając piłkę z rzutu wolnego. Honor gospodarzy uratował Marek Rak.
Zawodników ŁKS nie trzeba było specjalnie motywować do spotkania z Rozbarkiem. Wiadomym było, iż po wcześniejszych wpadkach (remisy z Boruszowicami i Zendkiem) sytuacja w czołowce zaczęła się zmieniać. Nie jest tajemnicą, że boisko przy Chorzowskiej łagiewniczanom po prostu nie leży. Zawsze jednak udawało im się wymęczyć wygraną. W sobotę goście od pierwszych minut rzucili się do ataku, z każdą chwilą wypracowując sobie przewagę. Tradycyjnie już jednak pokaz nieskuteczności zaprezentowali zawodnicy odpowiedzialni za grę ofensywną. Trzykrotnie w bardzo dobrej sytuacji spudłował Alan Pieczyski nad którym od meczu z Arki Bożka ciąży niemoc strzelecka. Swoich sił próbowali także Krystian Bort oraz Marek Błaszkiewicz, jednak golkiper Rozbarku nie musiał interweniować, gdyż próby te mijały światło jego bramki. Najlepszej sytuacji do zdobycia gola nie wykorzystał jednak Maciej Idczak, który zdecydował się na ofensywne wejście i mając przed sobą tylko Zawiszę fatalnie przestrzelił. Taka nonszalancja znów zemściła się na ekipie z Łagiewnik. Rozbark przeprowadził jedyną w pierwszej odsłonie składną akcję a ta od razu przyniosła gola. Serię niefortunnych zdarzeń rozpoczął Robert Franecki, który nie upilnował swojego zawodnika. Ten zdołał dośrodkować w pole karne a tam sprytnie odnalazł się Marek Rak, który z najbliższej odległości pokonał Piotra Surusa. Warto dodać, że przez rokiem strzelec gola dla GKS jak i występujący w jego barwach Radosław Warda testowani byli w Łagiewnikach.
Choć ŁKS przeważał, po pierwszych trzech kwadransach musiał przełknąć gorzką pigułkę. Rozmowy motywacyjne w szatni sprawiły, że podopieczni Orzeszka wyszli na drugą połowę mocno podbudowani. Z czasem osiągali dużą przewagę, lecz brakowało szczęścia pod bramką gospodarzy. Dopiero w 60 minucie duża rzesza kibiców z Łagiewnik mogła odetchnąć z ulgą. Po rozegraniu stałego fragmentu gry, piłkę w pole karne odegrał Błaszkiewicz a największą czujnością wykazał się Tomasz Orlik, który zdobył swoją 7 bramkę w tym sezonie. Widać, że prawoskrzydłowy ŁKS ma patent na ekipę Rozbarku, gdyż w trzech meczach przeciwko tej drużynie zdobył aż 4 bramki! Napór na bramkę Jarosława Zawiszy trwał, jednak próby m.in. Błaszkiewicza oraz wprowadzonego w drugiej połowie Artura Grochalskiego okazały się niecelne. W 86 minucie na 25 metrze ŁKS wykonywał rzut wolny. Do piłki podszedł Tomasz Mysiak i zdecydował się na strzał. Ogromny błąd popełnił tutaj golkiper gospodarzy, który wypuścił piłkę z rąk, a ta ku rozpaczy jego kolegów wpadła do bramki, dając przyjezdnym prowadzenie. Choć zawodnicy trenera Szuberta skomasowali w końcówce ataki, nic nie wskórali i musieli uznać wyższość rywali zza miedzy. Mecz mogła rozstrzygnąć trzecia bramka dla gości, której bliski zdobycia był Bort. Niestety, jego atomowe uderzenie odbiło się od poprzeczki. Kolejnym przeciwnikiem ŁKS będzie rewelacja obecnego sezonu, ekipa Iskry Połomia. Mecz odbędzie się w najbliższą sobotę przy Krzyżowej o godzinie 13.00.
Rozbark Bytom - ŁKS Łagiewniki 1:2 (1:0)1:0 Marek Rak 23'
1:1 Tomasz Orlik 60'
1:2 Tomasz Mysiak 86'
ŁKS: Piotr Surus - Bartłomiej Barański, Tomasz Mysiak, Maciej Idczak, Robert Franecki (67' Jarosław Nalepa) - Tomasz Orlik (73' Piotr Bąk), Dariusz Buchta, Robert Szczepaniak (80' Adam Bremer), Krystian Bort - Alan Pieczyski (70' Artur Grochalski), Marek Błaszkiewicz.
Trener: Krzysztof Orzeszek.
Rezerwowi: Zdzisław Paluch, Sebastian Brzoza, Artur Grochalski, Piotr Bąk, Sławomir Góra, Jarosław Nalepa, Adam Bremer.
Żółte kartki: Pieczyski, Bąk, Idczak, Błaszkiewicz.
Widzów: 200
Powiedzieli po meczu:
Tomasz Orlik (pomocnik ŁKS): Do tego meczu nie trzeba było nas specjalnie motywować. Po ostatnim remisie wiedzieliśmy, iż teraz nie możemy sobie pozwolić na żadne potknięcie. Zwłaszcza w meczu derbowym. Tradycyjnie już osiągnęliśmy sporą przewagę, jednak żaden strzał nie chciał wpaść do bramki rywali. Rozbark przeprowadził jedną kontrę, którą zamienili na gola. To chwilowo podcięło nam skrzydła bo my prowadziliśmy grę a oni...prowadzili jeśli chodzi o wynik. W przerwie staraliśmy się nawzajem motywować. Dopiero w 60 minucie, kiedy zdobyłem bramkę poczuliśmy się pewnie. Udało mi się znaleźć w odpowiednim miejscu i trafić do bramki Zawiszy. Szczęśliwie zdobyliśmy prowadzenie w końcówce. Gdyby Bort trafił na 3:1 byłoby po meczu a tak czekała nas nerwówka. Trzy punkty cieszą, jednak wciąż martwi mnie nasza słaba skuteczność. Musimy nad tym solidnie popracować. Swoją bramkę chciałbym zadedykować zawodniczce żeńskiego zespołu ŁKS - Kornelii Widełce.